Korona będzie nasza!

Zdobyć 14 szczytów z Korony Gór Polski w niecałe 9 dni, będąc osobą, która dotychczas na górę wjeżdżała kolejką – niemożliwe?
A JEDNAK!

W 2017 roku postawiliśmy na coś chyba nietypowego dla wędrownika – wtedy jeszcze na to tak nie patrzyłam, bo dopiero stawiałam w tym niesamowitym ruchu swoje pierwsze kroczki – na obóz wędrowny pojechaliśmy samochodami! Cel był jasny – zdobyć Koronę! 

Tylko nie myślcie sobie, że nadużywaliśmy naszej samochodowej mobilności… Czym byłby szczyt bez wysiłku – nie wiem, może kopcem kreta? Codziennie wstawaliśmy wcześnie rano, żeby pojechać do właściwej miejscowości, zostawić w niej samochód i zdobyć górę, dwie, a nawet trzy! Wędrówka była niesamowita – czy brak plecaka na trasie ułatwiał sprawęEeee, może pozwalał trochę szybciej biegać, nie obciążał bioder, ALE – nie było się na czym położyć, nie było się w co przebrać w razie upadku w błoto i najgorsza wersja zdarzeń – nie było czego zjeść, kiedy zapasy zostały w aucie… Może lepiej chodzić z tym 20-paro kilowym plecakiem (tu pozdrawiam Grzesia i Olę).

Co ja najlepiej wspominam z tego wyjazdu? Jagody na Jagodnej, najpiękniejsze widoki i zdjęcia ze Śnieżnika, nasze zakłady o 10 czy 20 groszy, postój przy polu, niepomalowane rzęsy, jezioro otoczone przez góry, spanie na tylnym siedzeniu, gonitwę w strumieniu, brak szybki, (nie)noszenie kalesonów, gołębie w biedronce, 100 Filipa.. 

Kto był niech wspomina, kogo nie było – najważniejsze, żebyś wiedział, że wróciliśmy silniejsi – jako jednostki i jako drużyna. 

-Julu

Dodaj komentarz